Etykiety

wtorek, 29 maja 2012

Na poniedziałek szczupak najlepszy!

Ja też nie lubię poniedziałku!
Dlatego czas trzeba sobie umilić.
A nic tak nie umila czasu jak gotowanie (z małymi wyjątkami) ;>
I to nie byle czego!
Oto 
Szczupak z grilla z dipem czosnkowym, młode ziemniaczki z rusztu i cudowna młoda kapusta z sosem vinaigrette:
Wypatroszonego i oczyszczonego szczupaka doprawiłam z zewnątrz i wewnątrz solą, pieprzem cytrynowym, sokiem z cytryny, czosnkiem i odrobiną przyprawy do ryb, włożyłam także do środka młody koperek i kawałki cytryny, a także cząstki zmrożonego masełka. Zawinęłam w folię i włożyłam do lodówki. W międzyczasie umyłam młode ziemniaczki i wrzuciłam do wrzątku w skórkach, oczywiście dodałam także soli do wody.
Dip czosnkowy przygotowałam na bazie jogurtu naturalnego z odrobiną majonezu Hellmann's Babuni. Proporcje zawsze robię na tak zwane oko, w zależności od ilości osób. Przykładowe proporcje na 1-2 osoby: 1 łyżka majonezu i dwie łyżki jogurtu + 1 wyciśnięty ząbek czosnku, szczypta czosnku granulowanego i płaska łyżeczka oregano. Mieszam i zostawiam "do przegryzienia" w lodówce. 
Ryba wylądowała na rozpalonym grillu razem z ugotowanymi i odcedzonymi ziemniakami w skórkach. A ja zabrałam się do pokrojenia młodej kapusty oraz przygotowania sosu vinaigrette. Najlepszy robi moja mama (przepis dopiszę później). Tradycyjnie, w trakcie grillowania przewracamy delikatnie rybę, ziemniaki także, aby zrumieniły się ładnie ze wszystkich stron.
Na ciepłe wiosenne dni, zwłaszcza poniedziałki, taki zestaw to najlepszy obiad na świecie. Ubóstwiam! :)

poniedziałek, 28 maja 2012

Sezon szparagowy

Dziś naszła mnie ochota na szparagi.
To dość specyficzna zachciewajka, gdyż jeszcze nigdy ich nie przyrządzałam.
Kupiłam białe, chociaż czytałam, że zielone są delikatniejsze.
Dowiedziałam się także, że sezon szparagowy trwa tylko do 24 czerwca, więc trzeba się spieszyć z eksperymentowaniem nowych potraw z udziałem tych smukłych afrodyzjaków.
Jeszcze nie mam na nie pomysłów, ale z pewnością coś wykombinuję!
Wymyśliłam sobie dwie bardzo proste potrawy, aby poczuć smak szparagów i nie zakłócać go nadmierną ilością innych składników.
Pierwsza to szparagi na parze, polane masełkiem oraz szparagową zupę - krem z dodatkiem pora.

Szparagi na parze polane masełkiem z bułką tartą:
  • pęczek szparagów - 500g
  • sól
  • cukier
  • 1 łyżka masła
  • 1 łyżka bułki tartej
"Brutalnie" odcięłam tym fallicznym w kształcie warzywom zdrewniałe końcówki (około 2 cm), obrałam nożykiem do warzyw (poniżej główki), aby pozbyć się łykowatych włókien i umyłam. Ułożyłam na desce i posypałam solą i cukrem. Ugotowałam na parze (około 10 min), ale trzeba sprawdzać organoleptycznie, w zależności od tego czy kupimy grubsze czy cieńsze łodygi. Ugotowane szparagi odsączyłam, polałam masełkiem i posypałam bułką tartą. Prostota i smak!

Szparagowa zupa - krem z porem:
  • pęczek szparagów - 500g
  • biała część sporego pora
  • 2 łyżki masła
  • 1,5 l wywaru warzywnego (może być z kostki)
  • 0,5 łyżeczki oregano
  • 0,5 łyżki siekanej natki pietruszki
  • 5 łyżek śmietany 30%
Tak jak poprzednio umyłam, obrałam i odcięłam zdrewniałe końce białych szparagów. Pokroiłam je w centymetrowe kawałeczki. Zalałam bulionem i gotowałam przez około 5 minut. W międzyczasie pokroiłam pora w półplasterki i podsmażyłam lekko na maśle. Dodałam do szparagów. Pogotowałam przez kolejne 5 minut. Dolałam śmietanę. I znów dałam pogotować się zupie do miękkości warzyw, wystarczyło im 5-6 minut. Zupę doprawiłam do smaku, lekko przestudziłam i zmiksowałam blenderem na krem. Dosypałam oregano i połowę posiekanej natki. Podałam posypane natką pietruszki i z plasterkiem pora. Pyszności!

niedziela, 27 maja 2012

Niedziela pod znakiem Pancakes


Leniwe niedzielne popołudnie.
W planach spotkanie z Kosem, właściwie to randka.
Cieszę się. Nie wysiedziałabym dziś w domu...
W międzyczasie zrobiłam placki "Pancakes".
Zawsze się udają.
Smakują i wyglądają tak, jak lubię najbardziej.

Do przyrządzenia ciasta potrzebowałam :

  • 3 jajek (oddzielnie żółtka i białka)
  • 1/2 szklanki mąki pszennej
  • 1 łyżeczkę proszku do pieczenia
  • 1/2 szklanki mleka
  • szczyptę soli
  • oraz dowolne dodatki - ja lubię z jogurtem i sezonowymi owocami

Oddzieliłam żółtka od białek. Do żółtek dodałam wszystkie składniki czyli mąkę, proszek do pieczenia i mleko, zmiksowałam składniki na gładkie ciasto, musi być gęste, gęstsze niż tradycyjne ciasto naleśnikowe, gdyż rozrzedzi się jeszcze pianą z białek. No właśnie. Białka ubiłam ze szczyptą soli i delikatnie wymieszałam z ciastem. Rozgrzałam naleśnikarnię (jeśli jej brak może być patelnia teflonowa). Wylewałam łyżką porcje ciasta. Ja stosuję dwie łyżki ciasta na jeden placek. Kiedy pojawiają się bąbelki, łopatką przerzucam placki na drugą stronę do zrumienienia. Placek na talerz, miód lub jogurt naturalny jako dodatek, może być dżem lub konfitura, owoce, na przykład maliny, truskawki albo jagody. Mogą to być też kawałki jabłka, gruszki, banan czy ananas i już! Zimą sprawdzą się mrożonki, które gotuję z dodatkiem cukru, aby powstał sos z kawałkami owoców. Gotowe, pyszne i pięknie wygląda!